Za nami ostatnie spotkanie z „Kabaretem na żywo” w tym roku. Gospodarzami odcinka byli artyści z kabaretu Hrabi. A na ekranie? Baba u lekarza, zacier, komornik, sernik i zboczeniec – czyli cała masa absurdalnego i inteligentnego humoru zaserwowana przez kabaret Hrabi.
„Tak, że o” to czysta klasyka. Ale czym jest klasyka w kabarecie? Od tego pytania kabaret rozpoczął swój występ – od omówienia klasycznych form konferansjerki. Komicy znaleźli odpowiedź: jest to ogólny groch z kapustą, czyli zupełnie niezwiązane ze sobą skecze, piosenki i zapowiedzi.
Jeśli mowa o klasyce to nie mogło zabraknąć baby u lekarza. Miesięczny zapas zdrowia wyczerpała na alkohol, papierosy i słodycze. Została jej tylko słabość do lekarza… „Od bardzo wielu lat, właściwie od zawsze – przychodzi baba do lekarza. Widać ma taką potrzebę. Gdyby raz nie przyszła, to by była chora. A wtedy i tak by przyszła”.
Bieganie w parku Bielańskim, dziki, gofry i dresy. No i pies zwabiony zapachem tłuszczu spalonego podczas biegania. Właśnie tak można streścić poziom absurdu zawarty w kolejnym skeczu.
Krótki przerywnik, czyli „Zacier”, a na deser „Zimny sernik” – kilka słów o obgadywaniu swoich „najlepszych przyjaciół”.
Jesteście przesądni? Czarny kot, kominiarz i te sprawy? Jeśli tak, to pamiętajcie – przede wszystkim wystrzegajcie się kobiety strugającej marchewkę na ulicy. A jak już na nią traficie, to pod żadnym pozorem nie pytajcie jej o drogę do szewca!
Zastanawialiście się kiedyś, jak stworzyć latynoską piosenkę? Kabaret Hrabi ma na to niezawodny sposób. Do normalnego utworu wystarczy dodać słowa takie jak: „cariba”, „copa cabana”, „Puerto Rico” czy „des companieros”. I tak oto powstała piosenka o Marzence.
Skoro powrót do klasyki, to oczywiście skecz o studenckim egzaminie.„Średniowiecze to epoka i tyle, po co do tego wracać?”. A o panu Tadeuszu mówić nie będziemy, bo „to są jego intymne sprawy”. Na domiar złego w okolicy pojawił się zboczeniec. Całe szczęście, że Joanna Kołaczkowska pomogła go ujawnić.
Smutne jest życie komornika. Nikt go nie kocha, nikt go nie lubi… No może poza panią z ZUS-u. Czy może być bardziej niewdzięczna praca? Nawet herbatą nikt go nie poczęstuje. A przecież każdy ma prawo do miłości! I właśnie w zeszłą niedzielę, 19 listopada, doszło do symbolicznego pojednania między mieszkańcami Warszawy, ZUS-em a komornikiem.
Po tym, jakże wzruszającym momencie, przyszła pora na „Szu szu szu”, czyli Hrabi rozśmieszają i śpiewają.
Nie byłoby klasyki bez… Tytanika. Ten w interpretacji kabaretu Hrabi jest bezbłędny!
A na koniec programu: „Tango sromotnik” lub inaczej „Mów do mnie wolniej”.
I tak zakończył się tegoroczny „Kabaret na Żywo”. Nowe odcinki już w 2018
Gosia Porąbaniec
Autorka bloga: Śmiechosfera