Karolina Abramowicz z kabaretu A JAK! opowiada o początkach, oddzieleniu życia prywatnego od zawodowego oraz sposobie jak pracę godzić z pasją. Z rozmowy dowiecie się również, czy dziewczyny więcej łączy, czy dzieli, a także o planach na najbliższy czas. Czy kobietom trudniej zaistnieć na kabaretowej scenie? O tym wszystkim opowie Karolina.
Rok 2015 to czas, kiedy wszystko się zaczęło. Która z Was była pomysłodawczynią tego kobiecego zamieszania?
Karolina Abramowicz: Wydaje mi się, że Madzia była pomysłodawczynią. Nasze początki to spotkania we trzy, czyli ja, Madzia i Marysia. Poznałyśmy się w teatrze studenckim w Krakowie. Tam wystawiałyśmy głównie dramaty, był to przeważnie Słowacki i Mickiewicz. W przerwach okazało się ,jednak, że mamy zacięcie mocno komediowe. Podczas wspólnego powrotu autobusem Madzia powiedziała: Może założyłybyśmy kabaret? Na co z Marysią entuzjastycznie zareagowałyśmy. I tak to się wszystko zaczęło!
A jak to się stało, że obecnie występujecie we cztery? Kiedy do kabaretu dołączyła Ada?
Karolina Abramowicz: Ada dołączyła do składu w okolicach kwietnia 2015 roku. Wzorem był dla nas od początku kabaret Hrabi, Starsi Panowie, którzy wykorzystywali muzykę na żywo. Właśnie to było dla nas ogromną inspiracją i dzięki temu znalazłyśmy Adriannę, która okazała się muzykiem z przeszłością teatralną. Nasza wizja kabaretu była spójna i tak powstał nasz kwartet.
Na scenie kabaretowej przeważają raczej mężczyźni, to oznacza, że kobietom jest trudniej? Da się to w jakiś sposób odczuć?
Karolina Abramowicz: Ciężko jest odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Z jednej strony łatwej, a z drugiej czasem może być trudniej. Łatwiej, z tego względu, że jesteśmy zauważalne oraz wzbudzamy zainteresowanie samym faktem, że jesteśmy w pełni kobiecym kabaretem. Tym przyciągamy uwagę, ponieważ składów żeńskich na scenie kabaretowej jest niewiele. Trudniej, gdyż widz jest na nas mocno skupiony i skłonny do częstszej krytyki, wyłapuje więcej rzeczy. Od kobiet w kabarecie wymaga się, aby była brzydka, często się przebierała, a czasem nawet oszpecała. To głównie wywołuje śmiech. My jednak skupiamy się na naszej kobiecości, tym chcemy wywołać uśmiech na ustach widzów.
Więcej Was łączy, czy dzieli? Zdarzają się „ciche dni” jak w małżeństwie?
Karolina Abramowicz: Kłótnie się zdarzają, ale stawiamy na rozwiązania przez rozmowę. Wydaje mi się, że świetnie się uzupełniamy i zawsze idzie się dogadać. „Ciche dni” są nam obce, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie artystyczno-kabaretowe.
Jesteście dość młodym kabaretowym kwartetem, a na swoim koncie macie już liczne nagrody publiczności. Między innymi zajęłyście drugie miejsce na 32. przeglądzie kabaretów PAKA. Czy to oznacza, że praca pochłania cały Was czas, czy grubą kreską oddzielacie życie prywatne od zawodowego?
Karolina Abramowicz: Wydaje mi się, że z czasem, i tak pewnie jest u wszystkich grup, ta kreska jest coraz cieńsza. Staramy się, oczywiście, oddzielać nasze życie prywatne od tego „kabaretowego”, bo każda z nas ma swoje zobowiązania związane z pracą, czy studiami. Jednak te dwa światy znajdują się coraz bliżej siebie, a my coraz więcej dla kabaretu poświęcamy. W konsekwencji naginamy nasze życie prywatne, aby rozwijać kabaret.
Każda z Was ukończyła już studia, czyli kabaret to dodatek?
Karolina Abramowicz: Tak, większość z nas pracuje w swoim zawodzie, zgodnie z zainteresowaniami. Madzia skończyła budownictwo i pracuje w zawodzie, Ada jest po psychologii i działa jako psycholog. Marysia ukończyła animację społeczno-kulturową i pracuje jako wodzirej i animator czasu wolnego, a ja skupiam się na ukończeniu drugich studiów.
Zajmujesz się sprawami prawnymi kabaretu oraz „kalendarzem” i planowaniem. Kiedy znajdujesz czas na egzotyczną amerykanistykę?
Karolina Abramowicz: Czas jest! Staram się to wszystko się łączyć. Studiując amerykanistykę zagłębiam się głównie w tematykę prawniczą. Moi wykładowcy są bardzo przychyli, nikt nie robi problemów, wiedząc, że staramy się godzić życie prywatne z zawodowym. Mamy szczęście i trafiamy na wyrozumiałych ludzi na swojej drodze.
Zbliża się koniec roku, jakie plany?
Karolina Abramowicz: Grudzień i koniec roku to świętowanie naszych drugich urodzin. Planujemy większy występ w Krakowie. Pojawią się elementy naszych starych programów, ale szykujemy też niespodzianki dla widzów. Wszystko będzie miało miejsce 16 grudnia. Po przerwie świąteczno-sylwestrowej będziemy myśleć nad nowymi skeczami i piosenkami. W tym roku po RYJKU mamy sześć nowych skeczy, które chcemy dopracować i wcielić do nowego programu. Nowy rok, to również nowe festiwale, a także nowe miejsca na mapie Polski, gdzie jeszcze nas nie było. Chcemy w ten sposób poszerzyć naszą publikę.
W takim razie życzę Wam realizacji wszystkich zamierzonych celów i dużo pomysłów na nowy program!
Karolina Abramowicz: Dziękuje bardzo, oby tak było!
Beata Dębska