To nie była terapia. To nie był spektakl. Wszystko, co zostało powiedziane w Klubie Depresyjnym, zostało w Klubie Depresyjnym. Śmialiśmy się tylko z tego co nas boli. Wzięliśmy na klatę wstyd.

Na pierwszy odcinek dotyczący Lęku z cyklu Klubu Depresyjnego w odpowiedzi na zaproszenie Pani Małgorzaty Halber- pomysłodawczyni i gospodyni wieczoru- odpowiedziało 200 osób zapełniając całą salę. Bilety wyprzedały się jak ciepłe bułeczki, a na facebook’owej stronie wydarzenia jeszcze na kilka godzin przed nim trwała walka o „porzucone bilety”. Niestety, nie było takich, którzy dobrowolnie odpuściliby sobie ten wieczór. Na szczęście Klub Depresyjny wyszedł naprzeciw potrzebom widzów i przygotował jeszcze kilka biletów, w efekcie czego niemalże wszyscy, którzy walczyli o bilety do końca, mogli się pojawić.

Wydarzenie trwało nieco ponad dwie godziny, miało jedną krótką przerwę, podczas której zarówno publiczność, jak i sami występujący mogli zwilżyć usta.

Na tym właściwie powinnam zakończyć, gdyż cały wieczór owiany jest tajemnicą. Co dzieje się w Klubie Depresyjnym, zostaje w Klubie Depresyjnym– kilkukrotnie powtórzyła Pani Małgorzata. Pewnie właśnie dzięki temu widownia otworzyła się i większość, po krótkiej zachęcie prowadzącej, zaczęła wspominać o swoich lękach.

Na scenie pojawił się również Gość wieczoru. Jako uczestnik wydarzenia obowiązuje mnie „zmowa milczenia”, zatem nie mogę napisać kto nim był. Podkreślę jedynie, że warto było posłuchać doświadczeń tej Osoby i odnaleźć w nich cząstkę siebie. Spotkanie na krótką chwilę stało się bardziej poważne, po policzkach niektórych osób płynęły łzy.

W drugiej części spotkania widzowie mogli odczuć ulgę oglądając krótkie improwizacje przygotowane przez aktorów Klubu Komediowego. Wywołały one „lawinę” śmiechu, a także refleksję na poruszane tematy.

14611146_983143701812212_4715937654910342972_n-960x576

Jak mówi sama pomysłodawczyni wydarzenia: To wszystko wychodzi z takiego założenia, że ja sama śmieję się tylko z tych rzeczy,  które mnie bolą. To jest jakaś metoda na to, żeby oswoić pewnego rodzaju tabu, które mamy w sobie na temat pewnych emocji, co do których wydaje nam się, że tylko my je mamy…

Czy spotkanie spowodowało, że przestałam się bać? Nie, bo nie o to w nim chodziło. Może jedynie mniej serio będę traktowała swoje lęki, wiedząc, że każdy z nas- wbrew pozorom- boryka się z podobnymi „demonami”. Świadomość nie bycia wyjątkiem pozwoliła chłodniej spojrzeć na własne obawy, które dzięki innowacyjnej formie prowadzenia spotkania stały się jakby mniejsze.

To nie ma nic wspólnego z terapią  chociaż na pewno będzie miało jakiś efekt terapeutyczny, bo po prostu bardzo wielu rzeczom można przypisać taki efekt – tłumaczyła Małgorzata Halber.

Czy warto było pójść? Tak.

Czy pójdę na kolejną część? Tak.

Czy się nudziłam? Nie. Polecam każdemu kto ma problem ze wstydem (jakąkolwiek jego formą) iść na kolejne spotkanie.

To jest formuła w pewien sposób eksperymentalna i zobaczę jak to będzie wyglądało. To nie jest seria, że planuje „ileś”. W zależności od tego, jak to będzie wyglądało tak długo będę to robić. Tym bardziej zachęcamy do pojawienia się na drugim odcinku Klubu Depresyjnego w ostatni wtorek listopada”.

Joanna Orkisz