Kabaret Młodych Panów zdradzają tajemnice RYJKA! Panowie opowiadają o początkach, przygotowaniach i zmianach jakie dostrzegają na przestrzeni kolejnej już edycji Rybnickiej Jesieni Kabaretowej. Robert Korólczyk, Mateusz Banaszkiewicz, Bartek Demczuk, Łukasz Kaczmarczyk wspominają swój pierwszy raz na RYJKU, a także czemu ten festiwal jest wyjątkowy.
Premiera Waszego pierwszego programu miała miejsce podczas IX Rybnickiej Jesieni Kabaretowej RYJEK. Jak to wspominacie?
Bartosz Demczuk: To było wielkie przeżycie. Założyliśmy sobie zrobienie wielkiego show i wszystko prawie się udało. Mieliśmy swoją stronę internetową, stroje, 11-osobowy zespół muzyczny z chórkiem, mikroporty (wtedy nowość!), układ choreograficzny do kilku utworów. Co więcej był też finałowy numer ze stripteasem męskim, lasery (które nie zadziałały), zaproszeni goście ze środowiska kabaretowego i nie tylko. Zabrakło jedynie dopracowanych tekstów – za mało czasu, lub zbyt małe doświadczenie. Reszta była OK. Po premierze trochę nam się oberwało od branży, ale to przyniosło dobry skutek.
Czyli te drobne wpadki zaowocowały w późniejszej pracy?
Bartosz Demczuk: Zdecydowanie. Dopracowaliśmy program, „pozbyliśmy się” zespołu, chórku, mikroportów i chyba się udało, bo tym programem zdobyliśmy wiele nagród na festiwalach kabaretowych. A dla nas – wtedy debiutującej grupy – było to wielkim osiągnięciem.
Jak podchodzicie do występu na RYJKU teraz, posiadając już kilkuletnie doświadczenie? Zapewne to dla Was zawsze sentymentalna podróż.
Łukasz Kaczmarczyk: Jak co roku, tradycyjnie przygotowujemy na RYJKA nowy skecz w gwarze śląskiej. Jest to swego rodzaju hołd z naszej strony składany pięknej i dźwięcznej gwarze naszego regionu. Zaczęło się w 2007 roku, kiedy gwara śląska była inspiracją i „uratowała” nam jedną z kategorii. Wtedy właśnie powstał skecz „Wywiad z górnikiem”. Zdarzyło nam się dwa razy skusić na udział w części konkursowej. Niesamowite emocje, adrenalina i najbardziej wymagająca publiczność, czyli koledzy z branży, którzy tylko czekają na potknięcie przeciwnika i punktują jak nikt inny.
Czym w tym roku zaskoczycie publiczność?
Łukasz Kaczmarczyk: W tym roku będzie mały eksperyment, gdyż wspólnie z Ewką Błachnio powołałem do życia okazjonalny duet kabaretowy o nazwie Para Numer Dwa i staniemy w szranki z pozostałymi kabaretami konkursowymi. Co z tego wyniknie? Czas pokaże.
Ryjek to pięć dni śmiechu, moc dobrego humoru i zapewne cała masa przygotowań. Jak wygląda Wasz wkład w proces tworzenia festiwalu?
Robert Korólczyk: Można powiedzieć, że kiedy jedna edycja festiwalu się kończy, to już kolejna się rozpoczyna. Zaraz po RYJKU robimy sobie rachunek sumienia, co było złe, a co dobre -przekazujemy sobie uwagi od innych artystów, bo to zawsze była siłą RYJKA. Fakt, że zmieniał się przez lata na bazie wszystkich doświadczeń i spostrzeżeń całego środowiska kabaretowego. Na początku ustalamy, co zmienić i tak w tym roku ograniczyliśmy ilość kabaretów i tematów do sześciu, zostawiając czas na wyjątkowe koncerty gwiazd, dzięki czemu na RYJKU znów pojawią się artyści, których dawno u nas nie było, tak jak Kabaret Hrabi. Kolejnym z bardzo ważnych etapów planowania RYJKA – gdzieś w okolicy marca-kwietnia – jest wybór kabaretów konkursowych.
Jak wygląda ten etap przygotowań? Co decyduje o wyborze kabaretów?
Robert Korólczyk: Naszym zadaniem jest obserwacja i poszukiwanie kabaretów, które zaistniały w świadomości, zabłysnęły czymś dla nas w danym roku. Oczywiście są też kabarety, które towarzyszą nam od lat i to się nie zmieni, gdyż także dla nich – starych wyjadaczy – RYJEK jest ogromnym wyzwaniem. Kiedy mamy już komplet uczestników i tematy – składamy to w całość programu konkursowego. Kolejnym etapem jest przygotowanie programu koncertu galowego i dodatkowych występów finałowych. W tym roku po raz kolejny poprowadzimy koncert galowy, jak i zagramy nowy premierowy skecz, oczywiście w gwarze śląskiej. Na poniedziałek przygotowaliśmy dwa programy specjalne – „Święta Świeta” z Kabaretem Młodych Panów i „50 Twarzy Roberta Korólczyka” – w każdym z nich goście i niespodzianki. Ja jeszcze w nocy z soboty na niedzielę pracuję nad ostatecznym scenariuszem realizacji telewizyjnej do niedzielnego koncertu, bo przecież dopiero w nocy dowiadujemy się kto co na RYJKU wygrał. Mówiąc krótko – mamy na naszym rybnickim festiwalu pełne ręce roboty!
Co odróżnia Rybnicką Jesień Kabaretową od innych festiwali?
Mateusz Banaszkiewicz: Przede wszystkim formuła, która jest wyjątkowa. Kabarety podają tematy konkurencji, na które przygotowują premierowe skecze. Skecze nigdzie nie grane i nie pokazywane. Widz ma nie lada gratkę, uczestnicząc w całym tym wydarzeniu. Poza tym RYJEK to zawsze fantastyczna atmosfera panujaca w kulisach i na widowni – te wszystkie elementy składają się na wyjątkowość tego festiwalu.
Jesteście częścią Ryjka od samego początku, jak zmieniała się scena artystyczna? Jak zmieniała się publiczność?
Robert Korólczyk: RYJEK jest raczej papierkiem lakmusowym polskiego kabaretu, aniżeli kabaretowej publiczności. Premiery, które są u nas wystawiane stają się często stałymi elementami programów kabaretów. Często jednak są jednorazowym strzałem, pokazującym lotność i wyczucie czasu artystów. Scena się zmienia – to na pewno. Widz chce dziś więcej, szybciej i jeszcze bardziej „na czasie”. Program, który gramy – powiedzmy – parę miesięcy dla nas jest wciąż świeży, nowy i premierowy, cały czas go dopracowujemy i szlifujemy. Dla widza jednak, który widział już ten set, albo miał okazję zobaczyć parę skeczów w telewizji to już nic nowego. A więc scena i publika zmieniły się o tyle, że dziś stoi przed każdym kabaretem i artystą większe niż kiedykolwiek wyzwanie podołania temu pędowi ku aktualności i nowości.
Życzymy Wam, abyście zawsze podołali stawianym Wam wyzwaniom! Dobrej zabawy podczas RYJKA! Trzymam kciuki, aby wszystko przebiegło po Waszej myśli.
Dziękujemy!
Rybnicka Jesień Kabaretowa już 23-27.11.2017. Bilety oraz więcej informacji znajdziecie na stronie głównej festiwalu.
Beata Dębska